Niewiele ponad dwa lata temu pisałem o przesiadce z Update Pixel 5 do Pixel 7 i wrażenia z przesiadki z uwagi na wymianę daily na Pixela 7. Dziś analogicznie dorzucę do czeluści sieci swoje 3 grosze – tym razem po przesiadce z Pixela 7 do Pixela 9 Pro.
Jest to kolejna już wymiana urządzenia, a trzecia w ekosystemie Google (mając na myśli bezpośrednio urządzenia ze stajni Google). Odnoszę wrażenie, że od czasu ostatniej migracji nie zmieniło się nic w temacie przenoszenia danych pomiędzy urządzeniami i jak było kiepsko, tak kiepsko jest nadal. Kopiowanie danych jest bowiem pierwszą rzeczą, z którą miałem styczność (co jest oczywiście naturalną koleją rzeczy, przy wymianie urządzenia).
Bubel z migracją
Idealnym rozwiązaniem byłoby kliknięcie kopiuj dane ze starego do nowego urządzenia i po wykonaniu kopiowania mielibyśmy 1:1 przeniesione urządzenie – idealnym rozwiązaniem by to było, bo takim nie jest. Google oczywiście udostępnia prosty migrator w ramach swojego ekosystemu. Wybieramy, co chcemy przenieść1. Po odczekaniu blisko 15 minut (danych nie mam dużo, bo robię regularne kopie zdjęć i usuwam z urządzenia), telefon się uruchomił.
Ku mojemu zdziwieniu nie widziałem swojej tapety, nie widziałem układu ikon… Telefon uruchomił się tak, jakbym go po prostu przeklikał na zasadzie dalej → dalej → dalej. Po wejściu do menadżera plików2 zauważyłem, że pomimo faktu iż konfiguracja się nie przeniosła – przeniosły się wszystkie pliki.
Pomyślałem – tej, lecisz ze mną w kulki, coś tu nie gra. Wszedłem w ustawienia systemu, wymusiłem aktualizację Androida 15 → Android 16. Po restarcie/aktualizacji wymusiłem ponownie kopiowanie plików. Działa! Przeniosło ustawienia launchera i części programów.
Wydawało mi się, że proces migracji w jakikolwiek sposób poszedł przez te lata do przodu i w końcu przenoszenie danych pomiędzy urządzeniami będzie mniej zauważalne i płynniejsze aniżeli X lat temu. Myliłem się, ale jak to mawiają, nadzieja umiera ostatnia.
Szybkie pierwsze wrażenia
Podobnie, jak miało to miejsce po przesiadce z Huawei Mate 20 Pro do Google Pixel 5 oraz wspomnianej już przesiadki Google Pixel 5 do Google Pixel 7, tak i teraz nie dostrzegłem jakiejś znaczącej różnicy, ba! Odnoszę wrażenie, że urządzenia X lat temu były już na tyle dojrzałe3, że jakakolwiek zmiana urządzenia na nowsze i „lepsze”, nie zrobi już takiego ogromnego wrażenia, jak miałoby to kilka lat temu; lub najzwyczajniej w świecie się starzeję i nie dostrzegam, aż tak znaczących różnic.
Ekran jest jaśniejszy w przypadku Pixela 7, ale obecna flora nie pozwala mi tego dostrzec na zewnątrz ;). Największym plusem jest odświeżanie matrycy LTPO 1-120 Hz. I tutaj ciekawostka – jakkolwiek widzę różnicę w różnicy odświeżania 90 Hz, a 120 Hz, tak nie uważam tej zmiany za jakiegoś gamechangera, natomiast jeśli popatrzymy na tą minimalną wartość – już tak. Przekłada się to na realne wykorzystanie akumulatora w trakcie konsumpcji statycznych treści (a ja lubię wieczorem poczytać sobie wiadomości).
Mam bardzo pozytywne wrażenia apropo ogólnego odczucia z użytkowania, takiego typowo fizycznego. Telefon mimo większej wagi i innej, bardziej kwadratowej byle trzyma się lepiej w dłoni. Sprawia wrażenie lepiej wyważonego i zaprojektowanego. Tak samo odnoszę wrażenie, że (jakkolwiek to nie zabrzmi głupio) lepiej leży w kieszeni.
Na bardzo duży plus zasługuje odblokowywanie twarzą, które znane jest z poprzednich wersji Pixela, ale tutaj posiada certyfikację i pozwala na autoryzowanie w aplikacjach. Jest to bardzo, bardzo praktyczne :)
A na koniec, foto
I tu największe zaskoczenie/rozczarowanie. W przypadku zdjęć odnoszę wrażenie, że z modelu na model jest coraz gorzej i Google z tych top fotograficznych urządzeń, schodzi z podium. Żebyśmy się jednak na początku źle nie zrozumieli – jest dobrze, bardzo dobrze. Jednak nie ma wg mnie żadnego przeskoku jakościowego względem Pixela 7. Robione zdjęcia są powtarzalne, wychodzą każdorazowo dobrze4, czego już mnie Google z Pixelami nauczył i przyzwyczaił do tego.
W związku z tym nie zamieszczam żadnych porównań w zdjęciach z Pixela 7 względem Pixela 9 Pro, bo generalnie nie ma co porównywać, gdyż różnice są na tyle małe/niezauważalne, że temat ten postanowiłem zrzucić na dalszy plan.
Z zauważalnych różnic/plusów względem poprzednika jest teleobiektyw, który w końcu pozwala mi na robienie zdjęć makro oraz optycznego zbliżenia. Ten element sprawia, że Pixel 9 Pro jest tym urządzeniem, z którym wiem, że zostanę na dłużej, gdyż jedynie tego brakowało mi w Pixelu 7. Nie jestem fotografem, ale bardzo lubię ustrzelić zdjęcia jakiegoś żuczka, pszczółki, czy kwiatuszka. Bardzo cieszą mnie efekty takich zdjęć. Z samego zoomu raczej nie będę wiele korzystał, ale kto wie…
I tu ciekawostka – Pixel 9 Pro pozwala robić zdjęcia w rozdzielczości 12 mpx oraz 50 mpx. W przypadku tej pierwszej rozdzielczości możemy zbliżyć 5x obraz, a w przypadku 50 mpx – 2x.
Nie jest idealnie
Ze zdjęciami znalazłem jedno „ale”, z którym mogę żyć i je zaakceptuję. Od dwóch dni robię zdjęcia na przemian w 12 mpx oraz 50 mpx sprawdzając wynik. Oczekiwałem, że zarówno w większej jak i mniejszej rozdzielczości wynikowy plik będzie jakościowo zbliżony. Tymczasem okazuje się, że do codziennego zastosowania lepiej pozostać na mniejszej rozdzielczości, a dopiero do obróbki, czy do próby wyciągnięcia czegoś więcej, zastosować większą rozdzielczość.
W wykonanych testowych zdjęciach, tylko jedno w lepszym świetle okazało się zauważalnie lepsze w 50 mpx, aniżeli w 12 mpx. Pozostałe – niestety na korzyść 12 mpx. Wysoka rozdzielczość źle radzi sobie z balansem bieli przekłamując mocno w kolorach. Do tego mimo ustawiania ostrości na te same punkty, coś tutaj dzieje się również niedobrego i aparat twierdzi, że wie lepiej, psując efekt.
Owszem, można zrobić zdjęcie w RAW i przerobić je po swojemu, ale ja na to jestem za stary, za leniwy; nie po to kupuję urządzenie tej klasy, by bawić się w obróbkę. Ono ma być tu i teraz, a nie za 3 tyg jak dorwę się do kompa i poświęcę 5h na przerabianie zdjęć.
A efekt, o którym mowa (porównanie zdjęć 1:1 z 12 mpx i 50 mpx) przedstawię poniżej, co jest jednocześnie zakończeniem tego krótkiego wywodu :). Nie dołączam celowo źródłowych plików, bo komu chciałoby się to porównywać.





- Ja wybrałem wszystko, a nie domyślne. [↩]
- O dziwo aplikacje zainstalowały się ze sklepu Play wszystkie, które miałem. [↩]
- Oczywiście jeśli mówimy o flagowcach, bo w przypadku średnich serii może być różnie po przesiadce. [↩]
- Pixele nauczyły mnie tego, że po prostu wyciągam telefon z kieszeni, naciskam przycisk migawki (głośności), chowam do kieszeni i wiem, że zdjęcie jest dobre! [↩]


Dodaj komentarz